- Brak procedury odwoławczej od wyniku matury jest bardzo niebezpieczny i pani minister nie ma najmniejszych wątpliwości, że należy to zmienić. Ludzie wchodzący w dorosłość na starcie przekonują się, że jednostka nie ma szans w zderzeniu z urzędem - powiedział reporterowi Gazety Wyborczej Mirosław Sanek, szef gabinetu politycznego minister edukacji Anny Zalewskiej.
Jednym z proponowanych rozwiązań resortu jest powołanie grupy ekspertów niezależnych od Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, którzy będą rozstrzygać wątpliwości zgłaszane przez maturzystów.
W resorcie jednak ciągle trwa dyskusja. W poniedziałek Sanek ma się spotkać w tej sprawie z Marcinem Smolikiem, dyrektorem CKE. Zgodnie z obowiązującym prawem, osoby zdające maturę nie mają szansy odwołać się od wyników egzaminu chociażby do sądu. Oczywiście, uczeń ma prawo wglądu do swojej pracy. W przypadku błędów egzaminatora wynik jest poprawiany. Droga w walce o punkty bywa jednak zamknięta w przypadku zadań otwartych, gdzie uczniowi ciężej udowodnić swoją rację. - W świetle obowiązujących przepisów egzaminator jest jak Bóg. Nieomylny - powiedział Sanek. Błędów nie brakuje. Jak wynika z raportu NIK, dotyczą one co czwartego egzaminu.
(AIP)
Na podst. "Express Ilustrowany" z dnia 28.12.2015 r.